Profile
Blog
Photos
Videos
Nie planowalam byc na nogach juz o tej porze, no ale skoro nie spie to jest oczywiscie czas na kawe i ploteczki ;) Wczoraj tak jak pisalam, wycenili nam budowe basenu - o dziwo nie jest tak zle! Decyzje podejmiemy dopiero po wakacjach wiec mamy duzo czasu. Potem wypilismy herbate w ogrodzie, w sloneczku, nie mogac sie nadziwic jak bylo cieplo. O 15.00 przyjechal Matteo i mielismy lekcje - bardzo ladnie sie przygotowal, ale dalej jest duzo 'we is' i 'he have'... Powiedzialam mu, ze oczekuje, zeby byl w stanie odmienic 'to be' wybudzony ze snu w srodku nocy - nie sadzilam, ze bedzie mial szanse to tak szybko przecwiczyc, biedny Matteo :( Przyniosl swiezy chrust od Elgi - wiec na pewno nie wiedziala, ze ich sciga policja skoro miala czas pichcic w kuchni. Co za historia... Do Mediolanu nie pojechalismy, przelozylismy na dzisiaj, bo mielismy juz po prostu dosyc po weekendzie etc. Wiec Mark pracuje 10.45 - 15.30 okolo, odwioze go na lotnisko i skocze do Orio, musze zrobic w koncu zakupy, bo przeceny sie zaraz skoncza, a jeszcze sobie nic nie kupilam - wiem, istna tragedia. O 13.30 spotykam sie z Ania na cappuccio, a potem jedziemy prosto z lotniska do Milano. Chcialabym tez spotkac sie z Elga, zeby sie dowiedziec o co do cholery chodzi, ale nie wiem czy dzwonic do niej, czy jechac, pewnie sa dalej na policji... Wlasnie slyszalam beeeee barana gdzies nieopodal, a myslalam, ze po sasiedzku mamy tylko kury i krowy ;)
- comments
Magda hahaha