Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 40 25/11/2013
Cuenca biega, wiec poszlam znow biegac i ja. Szybki (no wlasciwie to jednak wolny...) bieguszek rozruszek (7km), by zycie nie bylo za lekkie (ciezko!). Poranek rzeczywiscie w biegu, bo juz przed 9 bylysmy w autobusie do ruin inkaskich Ingapirca (2 godz). Na polu, na srodku niczego, intreresujace, ale w sumie niewielkie i pozostalosci ruin: droga, laznie, tarasy etc a na koncu dosc niezle zachowane ruiny swiatyni. Moze to i dobrze, ze niewielkie, bo akurat tego dnia bylo zimno (krotkie spodenki to chyba nie byl jednak najlepszy pomysl, ale wczoraj byl upal, dziwna pogoda).
Ingapirca pochozi z czasow kultury plemienia Cañari, przejete przez Inkow w XVw i rozwiniete w wazny punkt militarny i miejsce modlitewne. Niestety, kamieni z Ingapirca uzyto w czasach hiszpanskich kolonizatorow do budowy okolicznych domow, wiec pozostalosci to glownie ruiny. Ale i tak jest to najlepiej zachowany prekolumbijski obiekt architektury w kraju!
Potem poszlam zobaczyc la Cara del Inca. To twarz mazczyzny ulozona ze skal gorkich, wielka, robi wrazenie... Wracajac natknelam sie na stara Ekwadorke, ktora zaprosila nas do swego domu/lepianki pokazujac nam przedmioty, ktore rzekomo zostaly znalezione w roznych ruinach (obok flakonikow, waz, naszyjnikow, byla tam tez czaszka...). Nic nie kupilam, ale dosiwadczenie ciekawe.
Po powrocie do miasta poszlysmy do muzeum ekwadorskich kapeluszy - sombreros de paja toquilla (zwanych tez niewiadomo czemu ´panama´).
Bardzo ciekawe, pracujacy tam koles zaangazowal sie bardzo i oprowadzil nas po pracowni-warsztacie opowiadajac z przejeciem o produkni kapeluszy (od scinania odpowiednich palm, plecienia wlokien, az po ustalaine formy kapeluszy i ostatnie ozdabianie w tym warsztacie). Nie kupilysmy, balysmy sie, ze sie po drodze zniszcza, zgubia, choc bardzo mi bylo dobrze w kapeluszu, szczegolnie w tym za $150 :) (ceny od $20 do $1.000)
Potem Muzeum de la Cultura Aborigena. Super miejsce, ok 5000 przedmiotow, ze wszystkich czasow w kulturze aborygenskiej Ekwadoru. Bardzo mi sie podobalo, sczegolnie wazy z glowami, rekami i nogami.
Podczas bardzo dobrzej kolacji zaczal nam przygrywac mily pan i po odspiewaniu repertuaru i zapytaniu nas o imiiona zaczal spiewac piosenke o tresci: ¨Anita - bonita, Sarita - preciosa..¨. Dostal miedziaka ;)
- comments