Profile
Blog
Photos
Videos
Ala, Aga i Asia w Kanadzie :)
Niedziela, 25 czerwca 2006
W końcu mamy dostęp do Internetu. Walczymy z tym Internetem od pięciu dni, i nadal nie mamy dostępu z Agi laptopa, tylko używamy komputera Mathew, naszego gospodarza.
Mathew ma żonę Koreankę Soon, małego synka Elliota. Aktualnie mieszka też u nich mama Soon z Korei, ale nawet nie wiemy jak ma na imię Uśmiechamy się do niej dużo, ale nie możemy w ogóle porozmawiać, bo nie mówi ani słowa po angielsku.
Ogólnie są bardzo pomocni, wszystko nam tłumaczą, Soon nam mocno kibicuje z szukaniem pracy i nie tylko... Cały czas się pytają, jak nam idzie, podsuwają jakieś nowe gazety itd. Są fajni, tylko jedzą dziwne i śmierdzące jedzenie, chyba koreańskie (?).
Szukamy pracy. Bilans po 3 dniach poszukiwań, w tym sobota, która tutaj jest dniem prawie wolnym od pracy:
Aga - 0
Ala - 0 (w tym jedna praca odrzucona z powodu złej lokalizacji = bardzo daleko i długi dojazd, i brudno)
Asia - 0,5 (4 h dziennie w fajnej „kanapkarni", czyli będę robić kanapki całe dnie i przynosić je do domu, co już miało miejsce )
plus: jedna robota odrzucona przez wszystkie, bo była w złej dzielnicy (na nasze oko), i to była serbska restauracja i mało płacili = 6$/h
Wniosek: szukamy dalej, nadal jesteśmy optymistkami, zwłaszcza Aga - jak zwykle.
W międzyczasie, podczas szukania pracy, dużo zwiedzamy. Zaczęłyśmy od północnych dzielnic, w których za ciekawie nie było. Tutaj centrum jest na południu, nad jeziorem Ontario. Dotarłyśmy tam jednak dość szybko, już pierwszego dnia poszukiwań pod wieczór w czwartek. Jest to dzielnica wielkich wieżowców, jesteśmy zachwycone. Jest tam pięknie. I w tej dzielnicy Asia ma robotę na szczęście.
Widziałyśmy już wieże CN Tower, ale z daleka, jeszcze na nią nie wjeżdżałyśmy. Byłyśmy parę razy nad jeziorem Ontario, fajnie wygląda i w dzień i w nocy. Nasz nowy znajomy Samuel (Sam), którego poznałyśmy podczas poszukiwania pracy, pokazał nam Royal York Hotel. To jest hotel, w którym mieszka Królowa Elżbieta, jak tu przyjeżdża. Wszystko sobie w środku zobaczyłyśmy, w tym też łazienkę z kryształowymi lustrami. Sam nam dużo poopowiadał, bo sam jest recepcjonistą w hotelu i przewodnikiem, a pochodzi z Egiptu. Wniosek: mamy kolegę, przewodnika w jednej osobie. Same byśmy chyba nie wpadły na taki pomysł, żeby wejść do tego hotelu
Byłyśmy też w greckiej dzielnicy, a na drugi dzień w polskiej. Grecka jest super, a polska brudna i nic specjalnego.
Zaliczyłyśmy też już balety, wczoraj czyli w sobotę. Jest kilka uliczek, w których nocą tętni życiem, klimat jest jak nad morzem, wszyscy się bawią i jest fajnie.
Inne wrażenia:
1/ Ludzie są bardzo pomocni, mili. Jak tylko staniemy na ulicy zdezorientowane, to zaraz ktoś się pyta czy nam nie pomóc. Dajemy radę.
2/ Mamy rwanie. Wzbudzamy ogólne zainteresowanie = jesteśmy 'super slim' (w wolnym tłumaczeniu = 'super szczupłe') na tle tutejszego społeczeństwa. Wszyscy nam mówią 'Hi' na ulicy. Czujemy się dowartościowane. Uwaga dla Rodziców i Pawła: nie martwcie się, nigdy nie odpowiadamy na żadne zaczepki.
3/ Komunikacja jest pierwszorzędna. Wszędzie łatwo trafić, metro jest łatwe do opanowania.
4/ Pełno tutaj fajnych samochodów. Limuzyny, mini - vany, same Chryslery (nie wiemy jak się to pisze)
5/ Pełno tu ludzi różnych narodowości, a wszyscy rozmawiają w swoich językach. Chyba najwięcej jest Azjatów, a potem to: Czarnoskórzy, Arabowie, Hindusi, Grecy, Meksykanie, trochę Polaków (w tym spotkałyśmy panią w autobusie, która ma rodzinę w Wałczu ) i Kanadyjczycy - cokolwiek to znaczy.
Na razie to tyle. Trzymajcie kciuki za naszą pracę. Pooglądajcie zdjęcia i piszcie komentarze. Całujemy, ściskamy, przesyłamy pozdrowienia
Polish Girls - Aga, Ala i Asia
- comments