Profile
Blog
Photos
Videos
Hej hej z Umeå!
Dojechaliśmy wczoraj w nocy. 150 km jednego dnia, dziś to czujemy ale zupełnie inaczej się jedzie kiedy nie leje.. Żeby nie być gołosłownym z tym deszczem to Kristin przeczytała artykuł, w którym było napisane, że czerwiec był najbardziej deszczowy w Sztokholmie w historii pomiarów czyli od... 220 lat. Możemy śmiało założyć, że na całym wschodnim wybrzeżu te pomiary były powyżej średnich..
Tak czy siak - etap szwedzki, 850 km, za nami. Teraz dwa dni pod dachem a jutro wieczorem płyniemy do Finlandii!
Odnośnie samego dnia wczoraj to pierwszy raz poczuliśmy Północ. Jeszcze lasy, jeszcze mijały nas samochody... Ale kilometrami nie było nic. Wcześniej przejeżdżaliśmy przez wsie, co chwilę stały jakieś pojedyncze domki letniskowe, było jakieś życie. A wczoraj? Las, las i jeszcze raz las i nic poza tym. Miasteczka czy wioski do których dojeżdżaliśmy były kompletnie puste, szczególnie w jednym, Gideå się nazywało, liczyliśmy na kawę, Kristin znalazła to miejsce w przewodniku. Cała miejscowość okazała się być kompletnie pustą, nie mówiąc o kawiarni...
Dziś i jutro czas na pranie, weryfikacje obrażeń, czyszczenie rowerów ale też i na przyjemności - domowy obiad, odwiedzenie starych kątów i na znakomitą caffe latte w Costas. Kristin w końcu pracowała tu dwa lata.
Jeszcze jedną historyjkę muszę opowiedzieć. Już na Gotlandii kilka lat temu zwróciłem na to uwagę ale myślałem, że to tubylcze zjawisko. Tymczasem jak tylko wyjedzie się z miast na drogach i w garażach pojawiają się dziesiątki starych samochodów. Ale nie zwykłych starych. Cadillac-i, Saaby i inne których nazw nie pamiętam z lat 50-tych i 60-tych. Jadą wolno robiąc mnóstwo hałasu albo stoją dumnie w zagrodach, jak mustangi. Człowiek przeniesiony jest natychmiast za ocean szczególnie, że drewniana zabudowa jako żywo przypomina farmy z amerykańskich filmów. Trzeba tu wspomnieć, że jedna z najważniejszych szwedzkich książek, "Utvandrarna" Vilhelma Moberg, dotyczy szwedzkiej emigracji do USA.
Towarzystwo jeżdżące tymi pojazdami jest również specjalne. Siedzieliśmy któregoś dnia przy jedynym sklepiku w zasięgu dziennego spaceru i podjeżdża wielki, błękitny wóz. Wychodzi z niego dziewczyna w czarnej sukni w kwiaty i idzie kupić mleko. W tym czasie jej chłopak wysiada z samochodu, kuca przed lewym (prawego ten model nie posiadał) lusterkiem i zaczyna się golić elektryczną maszynką. Dziewczyna wraca, odjeżdżają...
Niezapomniane wrażenie!
Taką Szwecję, pełną kolorów i trochę inną niż ogólnie znaną, można zobaczyć chyba tylko jadąc rowerem - z jednej strony pokonujemy na tyle duże odległości, żeby mieć szerszy obraz z drugiej - na tyle wolno, żeby zauważyć detale.
Dotyczy to pewnie zresztą każdego kraju.
Tyle ze Szwecji, piszemy z Finlandii.
Hej då!
- comments



Celestyna Witajcie ! Czytamy (piszę my bo śledzę Waszą podróż z Tomkiem na jego koputerez) Wasze komentarze, zazdrościmy, bo my wciąż w egzaminach :( W Krakuffku szalone upały (na skrzyżowaniu Basztowej z Długą zmierzono temperaturę 50 stopni !!) więć ogromnie zazdrościmy Wam chłodnej Skandynawii (Tomek nie chce napisać "i wolności"). Trzymajcie się dzielnie, nie zgubcie się na pustkowiach i nie dajcie się zjeść stadom małych wrednych muszek i kleszczy. ciotka klotka i Tomek