Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 29 14/11/2013
Wow!! To byl najlepszy dzien tej calej wyprawy i chyba jeden z najlepszych dni w moim zyciu! :) Jestesmy w raju!
Najpierw pojechalysmy do El Chato. Tam na polu na wolnosci zyja ogrooomne zolwie! Sa absolutnie niesamowite. Zakochalam sie w nich. Jest ich tam bardzo duzo, zyja w trawie, w wyschnietym malym stawie, wygrzewaja sie na sloncu, leniwie jedzac trawe. Do kilku udalo nam sie zblizyc naprawde blisko, na ok 2 metrow, kilka wyczulo nasza obecnosc i z mruczeniem i sykiem schowalo sie do skorupy. Samce sa wieksze od samic i maja dluzsze szyje.
Potem poszlysmy na plaze Bahia de Tortugas. Raj na ziemi! Najpierw zobaczylysmy wygrzewajace sie na skalach wielkie iguany i cala mase czerwonych i czarnych krabow. A potem okazalo sie, ze te iguany leza wszedzie na plazy, niektore zastygly jak posagi wygrzewajac sie w sloncu, inne wprost przeciwnie lezaly pod drzewami, jkaby juz mialy na dzis dosc ciepla, a jeszcze inne plywaly w wodzie, jak psy, z glowa na zewnatrz tylko sunac po wodzie poruszajac cialem na boki. One sa zreszta wielkosci takich duzych grubych jamnikow plus wielki gruby ogon. Robia wrazenie! W koncu dotarlysmy na rajska plaze: turkusowa woda, bialy drobny jak maka piasek, na plazy iguany spaceruja tuz obok ludzi (caly czas ma sie wrazenie, ze one wiedza, ze byly na tych wyspach pierwsze i nie chca oddac swojej pozycji. I dobrze!). Weszlam do wody a tam pare metrow ode mnie, tuz przy brzegu, przeplynal mlody rekin z Galapagos a pare metrow na nim mala manta. Czego chciec wiecej? (moze dobrze, ze nie bylo tam zolwi, bo bym nie mogla stamtad wyjsc! :)).
A na obiad zjadlysmy sancocho (zupa ekwadorska z miesem, kawalkiem kukurydzy i jukki) a potem sprobowalam od Sary seco de chivo (gulasz z miesa z kozy, troche gorsza wolowina, ale za to z wlosem! ;)).
- comments