Profile
Blog
Photos
Videos
Właśnie płyniemy promem z Kirkenes do Berlevåg, to najprostsza i jednocześnie najpiękniejsza wersja kontynuowania wycieczki. Zostanie nam nieco ponad 500 km do Nordkapp a teraz możemy oglądać półwysep Varanger z zewnątrz. No i płynąć po Morzu Barentsa też nie jest codziennością...
Z Inari do Kirkenes jest 200 km. Spaliśmy w chatce, las, jeziora czy właściwie jezioro Inari, prosta droga. Jak zawsze. Spotkaliśmy Polaka mieszkającego od 30 lat w Finlandii. Powiedział nam, że Lemmenjoki, gdzie tak mi się podobało to rzeka miłości i zakochani ponoć tam jeżdżą. Dziwne, Kristin podobało się jakoś mniej.
Przekroczenie granicy z Norwegią jak z książki - koniec lasu, góry, fiordy, miejscami już tundra, jazda w górę i w dół po krętych drogach. Dojechaliśmy koło północy a wg fińskiego czasu o 1 w nocy. Taka "nocna" jazda na pustych drogach miała bardzo specjalny smak i dopiero dziś to odczuwamy. Dobrze, że prom pracuje za nas. Spaliśmy tuż przed Kirkenes, po którym szybciutko się przejechaliśmy dziś i gdzie wypiliśmy kawę. Nie mieliśmy czasu się przyjżeć ale widać wszędzie kontakt z Rosją - napisu po rosyjsku, przed miastem 8 km pas zabroniony dla turystów przeznaczony do działań wojskowych, pomnik żołnierzy radzieckich etc. Spotkaliśmy również Polaków łowiących ryby gdzieś w okolicach Nordkapp oraz Szwajcara wracającego dziś po ponad miesięcznej wyprawie rowerowej po Szwecji i Norwegii. A teraz płyniemy. Mieliśmy po drodze króciusieńki przystanek w Vardø, najbardziej na północ wysuniętym mieście norweskim, gdzie udało nam się w biegu zobaczyć niezwykłe muzeum czarownic. Stojące na brzegu wyspy w kierunku lądu składające się z pasażu z wiszącymi lampkami, gdzie każda odpowiada jednej osobie spalonej za czary na początku XVII w. Obok lampek tablice z informacjami nt. straconych. A druga część to kwadratowy budynek z czarnego szkła. W środku krzesło, z którego wydobywają się płomienie.... Mając w świadomości, że na północ jest już tylko Spitzbergen i Arktyka a na wschód gdzieś daleko Syberia - robi to mocne wrażenie.
Pogoda wspaniała, niskie chmury, 8-9 stopni ale ląd jako tako widać. Jak sądzę po Varanger można wędrować i chciałbym tu wrócić z całą pewnością. Wygląda na płaskowyż z dość stromym brzegiem ale wszystko nisko i łatwo dostępne. Dobrze jednak, że nie zostaliśmy do jutra, jak wg jednej z wersji miało być - pogoda nie zachęca do wycieczek.
Na miejsce dopłyniemy po 22, trzeba się będzie rozbić gdzieś a potem zaplanować co dalej. Zaczynamy być zmęczeni, dobrze, że Nordkapp zaczyna być w zasięgu...
- comments


