Profile
Blog
Photos
Videos
Po 20-tu godzinach jazdy pociagiem dotarlismy w koncu do Kalkuty. Jak na razie to co zobaczylismy mozna opisac krutko: syf, brud i las wyciagnietych rak i kikutow.
Po krutce opisze wam co sie wydarzylo w ciagu ostatnich 10 dni w Pokharze, a dzalo sie wiele. Jak juz pisal Maciek w ostatnim blogu spotkalismy tam dwujke polakow Michala i Szymona (pozdrowienia chlopaki i do zobaczenia w katowicach po naszym powrocie). Ogulnie mozna powiedziec, ze zamykalismy ostatnie knajpy w miescie.
Razem w czworke zrobilismy 3-dniowy rafting na Kali Gandaki. Trzy dni emocji i adrenaliny. Momentami bylo naprawde niebezpiecznie, mielismy dwie wywrotki. Po jednej z nich twister wessal macka pod wode tak, ze mial problemy z wydostaniem sie na powierzchnie. Innym razem przy wychodzeniu z wielkiego kotla fala z wielkim impetem uderzyla w przod pontonu, a ze siedzielismy z przodu mialem to "szczescie", ze nie zdazylem zlapac linki i wywalilo mnie za burte. Wyplynalem metr przed pontonem, lecz po sekundzie wessalo mnie znow pod wode, tak ze nie zdazylem nawet nabrac powietrza w pluca. Trwalo chwile nim zorientowalem sie gdzie dol a gdzie gora. Kilka machniec rekami i podazam w strone swiatla, jeszcze jedno i jestem... o k...wa pod pontonem. Powietrza juz niewiele w plucach a ja odbijam sie od dna pontonu, szybka decyzja w ktura strone prubowac sie wydostac. Ponton wraz ze mna ciagle splywa w szybkim nurcie rzeki. Odpychajac sie od dna pontonu staram sie plynac w przeciwnym kieunku niz rzeka, zebym chociaz na chwile sie zatrzymal to ponton splynie z nademnie. To byl dobry wybor wynurzam sie w koncu. Po wszystkim dowiedzialem sie od chlopakow ze mialem mine nietega, ale nasz przewodnik ponoc zbladl i wystraszyl sie jeszcze bardziej.
Wiczorami w trakcie raftingu rozbijalismy oboz. W skladzie 15-to osobowej grupy bylo kilku zydow. Nazywalismy ich szwedami, zeby nie wiedzieli, ze o nich gadamy. Chlopaki niby po 2-wu letnim przeszkoleniu wojskowym, a nie potrafili nawet ogniska rozpalic, meczyli sie dwie godziny i w koncu sie poddali. Nam zajelo to 5 minut. Tak jak w przypadku barow w Pokharze tak i tam ostatni kladlismy sie spac (ponoc nikt nie mogl spac przez pol nocy przez nasz smiech).
Po powrocie z raftingu z chlopakami z katowic wykupilismy 4-ro dniowy kurs kajakow. Pierwszy dzien nauka na jeziorze, a reszta zywiol na rzece Seti. Cale te wszystkie emocje raftingu bledna przy tym co sie dzialo na kajakach. Ponton jest stabilny, a na kajaku lekki pochyl w prawo albo lewo i juz jestes do gory dnem. Nie jest to komfortowa pozycja, nie dosc ze nie ma tlenu, woda wlewa ci sie do nosa, to jeszcze jestes uwieziony w kajaku. Wtedy masz trzy wyjscia:
- Eskimo roll - Jesli to potrafisz to jestes juz gosc, chodzi o to aby przy odpowiednim ulozeniu ciala, ruchu biodrami i wioslem obrucic sie spowrotem. Jest to naprawde trudne, ale po wielu prubach nauczylem sie tego(niedlugo wrzuce filmik).
- Tea rescue - puszczasz wioslo, uderzasz rekami o dno kajaka i czekasz az ktos zauwazy i podplynie. Wtedy jedna reka zapierasz sie o jego kajak i wykonujac odpowiedni ruch biodrami porzewracasz sie z powrotem
- Self rescue - Jak wszystko zawiedzie musisz zlalezc pasek/ucho od gumy ktura zamyka otwur z toba w kajaku, pociagnac i otworzyc. Woda momentalnie zacznie wlewac sie do kajaka i ty musisz tylko sie wypchnac i wyplynac na powierzchnie
Bez dobrego opanowania self rescue nie ma nawet co wyplywac na rzeke, bo jak cie fala zmieli i wypluje i wplyniesz do gory dnem w nastepna to nie czasem szans na eskimo roll i nikt zbyt szybko do ciebie nie doplynie
Bylem w jednej sytuacji z kturej ledwo uszlem z zyciem, naprawde niewiele brakowalo, gdyby inna osoba byla na moim miejscu moglo by sie skonczyc zle. W trakcie przeplywania przez jedna z duzych fal, przez wielki kociol nie utrzymalem kajaka prostopadle do fali i przewrucilo mnie do gory dnem. odczekalem chwilke, az przeplyne fale i sprubowalem zrobic eskimo roll, ale mi nie wyszlo (nie jest to tak latwe jak na stojacej wodzie). Nagle poczylem uderzenie w twarz, jakby ktos mnie zdzielil belka. Przyrznalem twarza w skaly na dnie, przez chwile mnie zamroczylo (ciagle siedze zapiety w kajaku do gory dnem pod woda). Po chwili doszlem do siebie, znalazlem ucho od gumy pociagnalem i wyplynalem na powierzchnie. Mialem duzo szczescia tylko lekko rozcieta skura na kosci policzkowej i dobrze obity nos (w jednym kawalku). Przewodnik troche sie przestraszyl i chcial mie wszdzic na ponton, ale mu powiedzialem, ze nie ma mowy i plyne dalej na kajaku. Tego samego dnia rozwalilem sobie jeszcze maly palec u nogi, tak ze paznokiec "wisial na wlosku". Standardowo wypilismy wszystki alkochol w pierwsza noc w obozie. W druga noc juz tylko browary kupione u miejscowych. Nasz przewodnik "tomato" troche sie zrobil i postanowil przeplynac rapid ktury byl kolo naszego obozowiska, w raz z nim Michal i jedna amerykanka. We trujke, majac tylko dwie czoluwki zrobili to. Po tym wszystkim dostalismy ksywe "full power 24 hour".
Nepal wymeczyl nas niemilosiernie, ale po to tu przyjechalismy. Odpoczywac bedziemy na plazach Tajlandi. Foty i filmy z kajakow wrzuce jak znajde kafejke z czytnikiem kart
- comments