Profile
Blog
Photos
Videos
Już jestem na lokalnym 'PKS'ie'. Postanowiłam troszkę zmienić tryb podróżowania, i zamiast korzystać z typowo turystycznych środków transportu, przyłączę się do lokalesów :P
Luang Prabang to niewielka mieścina. Spokojnie można ją obejść na piechotę w ciągu jednego dnia, czego jednak nie polecam, bo w porze suchej upał wykańcza, a w deszczowej pewnie jest średnio przyjemnie. W każdym razie, w tej niewielkiej mieścinie są dwa 'dworce' (duże słowo!) autobusowe. Jeden na północy, dla podróżujących na północ, a na południu, analogicznie, dla wyjeżdzających na południe. A nie! Jest jeszcze trzeci! Jeśli liczyć miejsce przyjazdów i odjazdów turystycznych mini vanów :)
Wybieram się na północ, do Nong Khiaw, więc czekam na Kiew Lot Sai Nuan bus station, zwanym zwyczajnie 'Northern bus station'. Kupuję bilet i przy kasie pytam o której odjeżdża dyliżans. Dostaję rozbrajającą, choć juz niezaskakującą odpowiedź: około 11, ale jeśli będzie komplet pasażerów, odjedzie wcześniej :) Proste!
Siedzę między lokalesami i dumam (niestety, tym razem nie udało mi się wejść w tryb bezmyślnego gapienia w dal). Przyszło mi do głowy kilka luźnych przemysleń:
- Laosi są zdystansowani. Rzadko się uśmiechają. Zgaduję że Francuzi i Amerykanie wystarczająco głęboko zaleźli im za skórę, by ten chłodny dystans przekazywać z pokolenia na pokolenie...
- Lokalesi za jakiś czas będą mieli poważny problem z przepełnionymi wysypiskami śmieci. Wszystko jest pakowane w foliowe worki - wszystko! - a najlepiej w dwa lub trzy na raz. A jeśli nie worek, to styropianowe opakowanie. Pomijam fakt, że liczba turystów rośnie w zastraszajacym tempie, a każdy taki przyjezdny buja się po okolicy z butelką wody w plastikowej butelce.
- W tej chwili jest wiosna. Według tutejszych kryteriów jest jeszcze dosyć chłodno, więc lokalesi chodzą w bluzach, kurtkach i długich spodniach. Ja roztapiam się w krótkim rękawku i szortach... Tylko zastanawia mnie jedno: skoro jest im chłodno, ubierają się jak europejczycy na wczesną wiosnę, to po chuj odpalają klimy na pełnym gwizdku w każdym zamkniętym pomieszczeniu?! - To jest wam za zimno czy za gorąco?! Jak dla mnie to się kupy nie trzyma! :/
- Laosi mają w sobie niesamowite pokłady cierpliwości. Zajeżdżają sobie drogę, ale nie ma trąbienia czy narzekania. W takich sytuacjach momentalnie pojawia mi się w głowie bukiet epitetów. W domu, gdy sama prowadzę, są natychmiast werbalizowane, tutaj staram się wkleić w otoczenie i udaję że nic mnie nie rusza ;)
Tutejsi kierowcy używają klaksonów w celu poinformowania innych uczestników ruchu drogowego że są, że jadą, i uprzejmie proszą o zachowanie ostrożności :)
Ich poziom wyjebania jest godny podziwu.
Dopiero tutaj zrozumiałam co tak naprawdę oznacza powiedzenie 'zbijać bąki całe dnie'. W drodze na 'tubing', przeszliśmy przez wysuszone pola ryżowe i wioskę. Taką fajną (z mojego punktu widzenia) wioskę, z chatami na bambusowych palach, z plecionymi ścianami, bujającymi się sennie krowami i hordami wielkich pięknych motyli! Przed wiekszością domków są zadaszone podesty, mniej więcej 2x2m, na ktorych ludzie wypoczywają, jedzą, dzieciaki się bawią.
Idąc w kierunku jaskini zobaczyłam gościa, który siedział na takim podeście i napierdalał muchy bambusowym badylem...
Gdy wracaliśmy tą samą drogą, parę godzin pózniej, ten sam gość siedział na tym samym podeście, i tym samym badylem zbijał bąki :D (chociaż kto wie? Moze dla urozmaicenia zmienił badyl?!)
- comments