Profile
Blog
Photos
Videos
Dzien 4 20/10/2013
Wstalysmy o 5 rano ogladac wschod slonca nad wulkanem. Ciemno i ksiezyc, a za chwile jasno. Nie wiadomo skad sie pojawilo slonce :) Nie moglam juz zasnac, wiec poszlam biegac. 6:30 a jasno jak w poludnie. Z glownej drogi skrecilam w polna drozke, zostawiajac za soba hotele i restauracje. Bardzo fajnie i oczywiscie z wulkanem w tle :) Niestety upal (7 rano!) i bol nog po wczorajszych koniach daly mi sie we znaki. 7 km na rozruch, nie ma lekko, ale pura vida!
Potem ruszylysmy w strone Monteverde: minivan, lodka przez jezioro Arenal (piekne widoki!) i znow van. Rzeczywiscie nie latwo jest dostac sie do tego miasteczka, pod gore, poln droga. Czytalam, ze byly pomysly, by wybudowac lepsza droge, ale mieszkancy sie nie zgodzili. Nie chca wiecej turystow, ani kolejnych drog czy zabudowan niszczacych ich przyrode. Rozumiem to, bo rzeczywiscie jest pieknie, a podroznicy i tak znajda droge, by tam dotrzec.
W Monteverde od razu pojechalysmy na Canope Extreme (najwiekszy park liniowy). Balam sie, szybko i bardzo wysoko. Ale widoki niesamowite. Szkoda, ze padal deszcz.
Wieczorem Night tour, z przewodnikiem i jeszcze jedna para do lasu ogladac zwierzeta noca. Przewodnik byl niesamowity, ciemno i deszcz, a on wszystko widzial! W ciagu dwugodzinnego spaceru zobaczylysmy rozne ptaki, spiace na galeziach (w tym tucancito), motyle, jaszczurki, weza, tarantule wielkosci piesci, leniwca i mapachina.
Okazuje sie, ze pajaki na Kostaryce sa jadowite, ale zaden nie jest zagrozeniem dla czlowieka (maja za malo jadu, by zabic). Niebezpieczne sa natomiast weze, zdarza sie ok 2 ukaszen dziennie i po ukaszeniu ma sie ok 4 godz by trafic do lekarza po antidotum (na Kostaryce jest ich na szczescie najwiecej na swiecie, z powodu powszechnosci zjawiska).
- comments