Profile
Blog
Photos
Videos
Caracas
Mial byc tylko zwykly, przestanek przesiadkowy w ktorym mialem spedzic niecaly dzien, ale okazal sie bardzo milym przystankiem. No moze nie liczac 18 godzinnej jazdy autobusem. Ciul kierowca zatrzymal sie tylko raz na postuj aby cos zjesc i to zaraz po odjezdzie. Wtedy akurat bylem swiezo po skromnym sniadaniu (kacyk nie pozwalal zaszalec). Do tego klima hulala caly czas w najlepsze, jak w jakiejs chlodni na mieso, a ja bylem przygotowany na 30-40 stopni. Dojechalem wiec rano do Caracas wyglodzony i wyziebiony.
Lecz nie tylko ja. Poza przewazajaca liczba tubylcow w autobusie znajdowla sie jeszcze niewysoka blondyneczka z australii, chojnie obdazona przez nature. Biedaczysko zapomnialo przed wyjazdem zaopatrzyc sie w miejscowe boliwary, a jedyny ATM na dworcu nie dzialal. A ze mialem swoj lot dopiero wieczorem, ulitowalem sie wiec nad sierotka, nakarmilem, napoilem pyszna kawa (maja ja tu swietna) i zawiozlem bezpiecznie do hotelu... Gdy juz mialem pewnosc ze spi slodko i bezpiecznie w luzeczku moglem ze spokojem serca udac sie na lotnisko. Czlowiek czerpie naprawde duzo radosci pomagajac innym. Majac jeszcze troche czasu posiedzialem w kafejce internnetowej, o malo nie spuzniajac sie na samolot (zapomnialem o zmianie czasu przekraczajac granice).
- comments