Profile
Blog
Photos
Videos
W koncu dojechalem do Taganga w Kolumbii. Trzy dni i trzy noce spedzone w trzech autobusach. Najpierw dojechalem do misteczka przy granicy peruwiansko-ekwadorskiej. Okazalo sie ze granica i biuro emigracyjne jest ok 20 kilometrow od miasteczka. Wziolem wiec takse, ugadalem sie na trzy dolce. A ten ciul cwaniak zawiuzl mnie 500m do biur emigracyjnego w miasteczku. Spytalem sie go po co mnie tu przywiuzl, co moge tu zalatwic i czy ma mnie za idiote. Zawiozl mnie do biura na granicy krzyknal 25 dolcow. Myslalem ,ze go ususze. Po Dlugich targach dalem mu 15 i kazalem spieprzac. Po zalatwieniu formalnosci po stronie Peruwianskiej (musialem zaplacic 5 dolcow za zgubielnie pieprzonej karteczki ktpra dostalem na wjezdzie)przeszlem prze most i bylem juz w Ekwadorze. Okazalo sie ze urzad emigracujny jest jest gdzies za mistem po drugie stronie (debile). Tym razem udalem glupka i spytalem sie policjanta, i zatrzymal mi taksuwke i mialem pewnosc ze cena jest ok (dwa dolce). Dostalem pieczatke wjazdowa i po klopocie. Zostalo znalezc tylko dworzec autobusowy. I tym razem nauczony juz wczesniej zagadalem do policjanta, niezla checa. Zabralem sie z nim jego motorem, z wielkim plecakiem. Kupil mi bilet do granicy kolumbijskej (15 dolcow przez caly Ekwator!!!). Potem Juz tylko autobus do Medellin, a z tamtad do Santa Teresa i juz male colectivo do Taganga. Dotarlem!!!
Spedzilem tu w sumie 9 dni. Robilem dwa kolejne kursy nuwowania, Adwanced ope water i rescue diver. W miedzyczasie imprezy i salasa. Tataratatatatarara. W ciagu ostatnich trzech tygodni wypilem chyba wiecej rumu niz przez cale swoje zycie. Nurkowanie, piekne dziewczyny rum i salsa, czy trzeba cos wiecej do szczescia? No moze chyba aby bylo troszke chlodniej, te temperatury potrafia tu zabic, coz trzeba sie nawadniac... hehe
Miesiac wczesniej dzwonilem do agecnji z pytaniem czy moge wracac z innego miejsca niz Rio de Janerio. Ciul powiedzial mi ze moge wracac z Bogoty, idealnie. Bedac juz w Taganga sprawdzilem ile zajmna mi te kursy i zadzwonilem ponownie aby przebukowac bilet. Spotkala mnie niemila niespodzianka, okazalo sie ze wogole nie ma takiej mozliwosci i ze jak chcem to moge leciec z Miami, DEBILEEEEEEE... Nie pozostalo mi nic innego jak znalesc jakies polaczenie do Rio de Janeiro. Ceny zaczynaly sie od 800 dolcow, a ja mialem w kieszeni jakas 100, tyle aby dotrzec do Bogoty. Dzieki wszystkim ktorzy pomogli wydostac sie z tarapatow. Znalazlem tani (w miare) bilet z Caracas do Rio. Jeszcze tylko dostac sie do Caracas i juz prawie w domu.
- comments