Profile
Blog
Photos
Videos
Meeting The Niestroy Family
27th of August - we are finally starting our travelling and leaving Ballibay. With 2 huge rucksags, handluggage, additional carrierbags (as we ran out of space in the big luggage) and a lapsteel guitar (Yes, a lapsteel guitar as John decided to take one that was to be thrown out as it is broken beyond all belief and try to resurrect it on the road, as if we did not enough things to carry) we left Camp at 4:45 in the morning to start our 30-hour journey to Michgan.Most of the 5 busses we had to endure were ok, however we met some of the rudest people in Pittsburg and Cleeveland greayhound terminls, turns out that they are the staff there!
The longest layover was in Philledelphia which was actually a good thing as we hadn't realised that the next bus station was clear across town, so we set off walking and found a nice spot to sit and relax in the sun watching a fountain and drinking Gin disscuised as Coca Cola ... Result.
For thoes who don't know the reason we were travelling to Michigan here is the shortened version:
After the 1st world war there were two brothers from Poland with the last name Niestrój, one of which moved to the United States and the other stayed in Poland. Hania's Aunty Irena had an old photograph of a family member that she was trying to identify and uploaded it to a family tree website whilst Flo and Jim Niestroy in the US were also trying to trace their famly roots on the same site. They had been exchanging emails since 2005 and when Jim and Flo found out we were in the next state they very kindly invited us to stay with them.
We had an amazing 3 days with the Niestroy family and friends.
When we got off the last bus in Flint, we spotted a smiling, knd lady - we knew straightaway it was Flo, she gave us a big hung and took us to their beautiful house in Fenton where we met her husband Jim and their daughter Beth. Jim surprised us as he remembered what his Grandpa used to say to him and said in clear Polish 'takiej klipci bedzie dobrze' which translates as 'You are such a fool that you wlll be ok' - Jim just realised what they were saying to him. We spent lovely afternoon chatting and getting to know each other and in the evening we all went to American football game. We tried really hard to understand the rules, but we both failed - it just does not make any sense! For the first time in our lives we have seen proper cheerleaders and a marching band where Kendall (Flo and Jim's granddaughter) was plaing flute, everithing was just like in an american movie. That was a fantastic evening.
Next day we skyped Hania's parents, Justyna and Kamil. Flo had a chance to clear up a few famly and historical things.In the evening we met the rest of Niestroy family - Hannah (Beth's daughter and Flo and Jim's granddaughter), Jimmy (their son) with his wife Sue and chldren Kendall, Eric and Nathan and friends Kim and Carl. We skyped aunty Irena, uncle Heniek, their children Ania and Gosia and granddad Romek. It was a remarkable experience of meeting 3 generation from Poland and 3 generations from the USA, all coming from the same Niestrój family. We could see that both sides of the family were really touched.
The next day we went to visit Kim and Carl's farm to see how they had restored their place to it's near origional 1920's style, they took us around the farm, showed us the animals, the HUGE barn that they rent out for weddings and geneally left us wishing we owned the place.
For the final evening with the Niestroys we were invited to a friends Moonshine party at the lake... Apple pie flavoured moonshine and also the crystal clear white lightening that i'm sure you could run a tractor on! Serious knockout stuff. I was invited to join in with the "Cornhole" tournament that was taking place, basically it involves thowing a sandbag through a hole in a board, it sounds really dull but is great fun (especilly with a few beers)
After a good nights sleep it was time to say good bye to Flo , Jim and Michgan State and take the Amtrak train over to Chicago to meet chefs Alex and Kate from camp.
Thank you to all the Niestroys' friends and family for making our trip to Fenton the highlght of our trip so far! we had an amazing time and wish you all the very best. You are welcome to visit us in Poland and England anytime, keep in touch.
Spotkanie z rodziną Niestroy
27 sierpień - nareszcie nastała chwila, kiedy zaczynamy nasze podrózowanie i opuszczamy Ballibay. Z dwoma dużymi plecakami, bagażem podręcznym, dodatkowymi siatkami (jakoże brakło nam miejsca w dużych torbach) i gitarą lapsteel (Tak, gitarą lapsteel, gdyż John zdecydował wziać ją kiedy dowiedział się, że miała zostać wyrzucona ze względu na jej zły stan i postanowił ją naprawić podczas podróżowania, tak jakbyśmi nie mieli wystarczająco dużo rzeczy do niesienia) opuściliśmy camp o 4:45 rano aby zacząc 30-godzinną podróż do Michigan.
Większość z tych 5 autobusów, którymi jechaliśmy była w porządku, jednak spotkaliśmy też niezbyt sympatycznych ludzi przy nocnych przesiadkach w Pittsburh i Cleeveland, którzy, jak sie okazało byli pracownikami stacji.
Najdłużej na autobus musieliśmy czekać w Philadelphii, co właściwie nie było złe, gdyż okazało się, że autobus odjeżdża z drugiego końca miasta. Na szczęście mieliśmy wystarczająco dużo czasu, żeby się tam doczołgać z naszymi tobołami, przy okazji zwiedzając Philadelphie, którą ja miałam okazję widzieć 3 lata temu, dla Johna był to jednak pierwszy raz. Kiedy zmęczyliśmy się chodzeniem, udało nam się znaleźć miłe miejsce w słońcu przy fontannie, gdzie postanowiliśmy nieco odpocząc i się zrelaksowac patrząc na tryskającą wodę i pijąc gin z coca cola... podziałało - podróż kontynuowalismy nieco weselsi.
Dla wszystkich tych, którzy nie wiedzą dlaczego udaliśmy się do Michigan, przedstawiamy skróconą wersję:
Po Pierwszej Wojnie Światowej, dwoje Polscy bracia Niestrój rozdzieli sie - jeden wybrał USA, drugi Polskę. Przez lata mieliśmy stare zdjęcia ludzi, których nie umieliśmy rozpoznać i ciocia Irka wrzuciła je na stronę internetową, gdzie można szukać krewnych. W tym samym czasie Flo i Jim Niestroy w Stanach również próbowali znaleźć rodzinę na tej samej stronie. Obie strony rodziny wymieniały się mailami od 2005 roku i gdy Jim i Flo dowiedzieli się, że jesteśmy w Stanach, zaledwie jeden stan dalej, byli na tyle mili aby zaprosić nas do siebie.
Spędziliśmy 3 wspaniałe dni z rodziną Niestroy i przyjaciółmi.
Kiedy wysiedliśmy z autobusu w miejscowości Flint, spostrzegliśmy usmiechnietą i prawdziwie serdeczną pania. Od razu wiedzieliśmy, że to Flo. Uściskaliśmy się i pojechaliśmy do ich pięknego domu, aby poznać męża Jima i córkę Beth. Jim zaskoczył nas, kiedy powiedział, że pamięta co jego dziadek mówil, i piękną polszczyzną powiedział 'Takiej klipci będzie dobrze', dopytując się co to znaczy. Gdy mu to przetłumaczyłam, wszyscy śmialiśmy się, że Jim dopiero teraz dowiedział się, że całe życie nazywany był klipą. Popołudnie spędzliśmy rozmawiając i wzajemnie się poznając, a wieczorem pojechaliśmy na mecz amerykańskiego footballu. Razem z Johem bardzo staraliśmy się zrozumieć zasady gry, ale oboje polegliśmy - ten ich football nie ma żadnego sensu! Mieliśmy również okazję zobaczyć prawdziwe cheerliderki i maszerującą orkiestrę, w której Kendall (wnuczka Jima i Flo ) grała na flecie. Wszystko było dokładnie tak, jak w amerykanskich filmach. To był bardzo udany wieczór.
Następnego dnia połączyliśmy sie na skypa z moimi rodzicami, Justyną i Kamilem. Flo miała okazję, aby dowiedzieć się paru dodatkowych rzeczy o rodzinie Niestrój i historii Polski z okresu międzywojennego.Wieczorem poznaliśmy resztę rodziny - Hannah (córka Beth i wnuczka Jima i Flo), Jimmy (ich syn) z żoną Sue i dziećmi Kendall, Eric i Nathan oraz przyjacól Kim i Carl. Połączyliśmy się przez skype z ciocią Irką, wujkiem Heńkiem, Ani, Gosią i dziadkiem Romkiem. To było niepowtarzalne spotkanie trzech pokoleń z USA i trzech pokoleń z Polski, wywodzących się z tej samej rodziny Niestrój. Obie strony były bardzo wzruszone.
Następnego dnia pojechaliśmy zobaczyć farme Kim i Carla i ich dom z 1925 roku, który oboje wyremontowali tak, aby zachować jego pierwotny styl. Oprowadzili nas po farmie, pokazali zwierzęta i OGROMNĄ stodołę, którą wynajmują na wesela. Opuściliśmy ich dom myśląc, że sami chcielibyśmy tam mieszkać.
Ostatniego wieczoru z rodziną Niestroy zostaliśmy zaproszeni do sąsiadów na imprezę Moonshine nad jeziorem. Moonshine (napój alkoholowy) o smaku szarlotki oraz czysty moonshine (coś w rodzaju 80%-owej wódki) byłyby w stanie zapalić nawet traktor! Poważny był to trunek! John został zaproszony do uczestnictwa w zawodach 'Cornhole'. Polegało ono na rzucaniu torebki z piaskiem przez otwór w tablicy. Brzmi nudnie, ale była to świetna zabawa (szczególnie po paru piwach).
Po dobrze przespanej nocy przyszedł czas na pożegnanie się z Flo, Jimem i stanem Michigan. Czas na kolejną podróż (tym razem pociągiem) do Chicago aby spotkać się z Alex i Kate - naszymi szefami kuchni z campu.
Dziękujemy rodzinie Niestroy i przyjaciołom za to, że nasza wyprawa do Fenton jest do tej pory najlepszą przygodą, która spotkała nas w Stanach. Bawiliśmy się świetnie i życzymy Wam wszystkiego dobrego. Serdecznie zapraszamy do odwiedzenia nas w Polsce i Anglii kiedy tylko będziecie chcieli. Mamy nadzieję pozostać w kontakcie.
- comments